Kołobrzeg, znany nadmorski kurort, niedawno przeszedł zmiany w zakresie organizacji ruchu w swoim centrum. Te zmiany wywołały pewne zamieszanie zarówno wśród turystów korzystających z jednośladów, jak i mieszkańców miasta, którzy musieli dostosować się do nowych przepisów. Celem tego artykułu jest przybliżenie tych zmian i rozwianie nieporozumień.
Przede wszystkim, pomimo plotek krążących wokół tematu, nie jest prawdą, że centrum Kołobrzegu zostało całkowicie zamknięte dla ruchu. W rzeczywistości, ruch w centrum został jedynie skierowany na określone trasy, ograniczając jego intensywność. Oczywiście, jak to zwykle bywa z każdym rodzajem zmian, spotkało się to z pewnym oporem ze strony tych, którzy nie są zadowoleni z nowego układu. Jednak, jak pokazuje doświadczenie, po kilkunastu dniach ludzie zaczynają przyzwyczajać się do nowej sytuacji.
Jeśli jednak ktoś postanowi ignorować nowe oznakowanie i nie stosować się do przepisów, musi być świadomy konsekwencji. Takie zachowanie może skutkować otrzymaniem mandatu w wysokości kilkuset złotych, a nawet punktami karnymi.
Warto też wspomnieć o rowerzystach, którzy mogą mieć problem z interpretacją niektórych znaków, takich jak D-40. Niektórzy rowerzyści, widząc ten znak, zachowują się, jakby nie obowiązywały ich żadne inne przepisy. Ten znak daje pierwszeństwo pieszym i ogranicza prędkość pojazdów do 20 km/h, ale nie pozwala rowerzystom jechać pod prąd. Niestety, mimo że jest to niezgodne z przepisami, w centrum Kołobrzegu można często zobaczyć rowerzystów łamiących tę zasadę.