Po dziesięciu kolejkach nieprzerwanego triumfu, Gwardia Koszalin doświadczyła goryczy porażki na własnym boisku. Decydujące starcie z Wybrzeżem Rewalskim kończyło się na korzyść gości, co skutkowało utratą dla koszalińskiego zespołu pozycji lidera w IV lidze piłkarskiej.
W sobotnim meczu Gwardia mogła pochwalić się bilansem 9 zwycięstw i jednego remisu. Wynik Wybrzeża był podobny, z tą różnicą, że mieli na koncie jedną przegraną, która miała miejsce na terenie Koszalina, a dokładniej na boisku Bałtyku (0:3 w drugiej serii rozgrywek). Mimo iż od samego początku to Gwardia wydawała się zdominować rywala, nie udało jej się obejść defensywy Wybrzeża. Prosto z pierwszej groźnej akcji Wybrzeże zdobyło prowadzenie dzięki dośrodkowaniu Konrada Żulpo i efektywnej główce Wiktora Sawickiego, byłego napastnika Gwardii. Najbliżej doprowadzenia do remisu był tuż przed końcem pierwszej połowy Sebastian Milanowski, który jednak zgubił piłkę w kluczowym momencie.
Początek drugiej połowy okazał się korzystny dla Gwardii. W 53. minucie Mateusz Piotrowski, bohater derbów z Bałtykiem i autor dwóch goli, przejął futbolówkę na połowie przeciwnika i oddał strzał z dystansu 20 metrów. Piłka wpadła do siatki po odbiciu od obrońcy. Po tym wyrównującym trafieniu, gospodarze zaczęli dążyć do zdobycia zwycięskiego gola, ale ich grę cechowała brak elementu zaskoczenia. W 84. minucie, po wrzutce z autu, goście skierowali akcję na lewą stronę boiska. Paweł Krawiec wszedł w pole karne i nisko strzelił przy słupku ustalając wynik. Było to drugie celne uderzenie gości podczas całego meczu. W końcowych minutach Gwardia usiłowała doprowadzić do remisu, ale Wybrzeże miało dwie okazje na sam na sam z bramkarzem, które mogłyby przypieczętować wynik. Żadna z nich nie została wykorzystana.